czwartek, 16 października 2008

Dobra wiadomość.

Kolejna dobra wiadomość. Zgłosił się do mnie pan Ryszardem Ahlem. Opowiedział mi swoją "przygodę" z panem Wiaczkisem. Zgodził się na podanie swoich danych i wystąpienie ze skargą do Szczecińskiej Izby Adwokackiej. Też wszystko stracił. Oto fragment jego "przygody".

Pan Ahl był pełnomocnikiem zarządu w jednej z firm szczecińskich. Ponieważ wykrył nadużycia finansowe właściciela ten postanowił skutecznie go się pozbyć. Zatrudnił oczywiście mistrza w prowokacjach mecenasa W.

Któregoś dnia Pan Ahl przybył do pracy jak co dzień i zastał pracowników, czekających pod bramą. Okazało się, że nie mogą wejść na teren zakładu bo ktoś pozmieniał zamki i kłódki. Nie wiedząc o co chodzi pan AhL kazał wejść pracownikom na teren zakładu przecinając kłódkę. Włączył się alarm i przyjechała ochrona i policja. Po chwili pojawił się pan Wiaczkis. Zgłosił policji włamanie dokonane przez pana Ahla. Nie miał prawa wejść na teren zakładu ponieważ pełnomocnictwo zostało mu cofnięte dzień wcześniej. Oczywiście nikt o tym nie poinformował pana Ahl. Klasyczna prymitywna prowokacja.



Ps. Dotyczy komentarza

Gabrielu (czytaj Olu) mogła byś wymyśleć coś lepszego. Zapomniałaś o masonach, cyklistach i komunistach.

Brak komentarzy: